Hotel Sarmata reprezentuje atrakcyjny zespół dworski, ale podejście do potencjalnego klienta pozostawia wiele do życzenia... Tydzień temu (8 lipca 2019 r.) specjalnie przyjechałam do Sandomierza, aby obejrzeć oferowane sale (interesowała mnie głównie winiarnia) i poznać ofertę bezpośrednio od osób zatrudnionych. Rozmawiałam (prawdopodobnie) z właścicielką przybytku, która już na samym wstępie chciała mnie zbyć, ale łaskawie spuściła z tonu, gdy wszystkie jej negatywne odpowiedzi odparłam informacjami zamieszczonymi na stronie internetowej. Z widoczną niechęcią zaprowadziła mnie do winiarni, odpowiedziała lakonicznie na kolejne przygotowane przeze mnie pytania i wyraźnie na odczepnego zapisała moje nazwisko w kalendarzu. Miałam być pierwszą osobą braną pod uwagę przy ewentualnej rezerwacji wybranego przeze mnie terminu. Dzisiaj, dokładnie tydzień po rozmowie, narzeczony wysłał maila do hotelu z zapytaniem o koszta i wszelkie formalności związane z organizacją wesela. Odpowiedź: w tym terminie nie mogą zorganizować przyjęcia. Nic więcej. Dopiero w następnym mailu przyszło wyjaśnienie: "tuż przed Pana mailem otrzymaliśmy potwierdzoną rezerwację na ten termin". To jak to jest? Jeszcze przed chwilą nikogo nie mieli na liście, zapisali moje nazwisko jako pierwszą osobę rezerwującą, obiecują, że w razie czego będą się kontaktować, a później twierdzą, że to wszystko się nie liczy? Poza tym pani, z którą rozmawiałam osobiście, twierdziła, że ze sprawami organizacyjnymi i rezerwacją najlepiej zgłosić się w styczniu, bo teraz jest za wcześnie. Drodzy właściciele, jeżeli nie mieliście ochoty zarobić i udostępnić lokalu na przyjęcie weselne, to należało od razu powiedzieć, żebyśmy nie zawracali Wam głowy, a tak daliście złudną nadzieję i teraz wycofujecie się rakiem. Nie polecam współpracy z Hotelem Sarmata.